sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 4

      Jest chyba po drugiej w nocy a ja obudziłam się piętnaście minut temu i nie mogę z powrotem zasnąć. Śniła mi się mama. W długiej białej koszuli. W tle było białe światło. Tak, to był szpital. Ale mama sie uśmiechała. Zapaliłam nocną lampkę, bo światło dodawało mi otuchy. Na szczęście Demi ani drgnęłą. Ciekawe czy Justin śpi. Tak bardzo chciałabym z nim teraz porozmawiać, ale przecież nie mogę go obudzić. Jestem serio pokręcona. Nie znam go za długo, ale ja nie potrafię przestać o nim myśleć. Ostatnio często się przyłapuje na takich myślach. Mam nadzieję, że odezwie się rano. Fajnie byłoby spędzić z nim weekend. Zanurzałam się w marzeniach coraz bardziej wgniatając głowę w poduszkę. Zamknęłam oczy uśmiechając się sama do siebie, bo nadal myślę o nim.
      Gdy jadłam śniadanie cały czas gapiłam się w telefon.
-Wychodzisz dzisiaj gdzieś? - mama spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem. Odsunęłam od siebie telefon i odwzajemniłam uśmiech.
-Nie mam jeszcze żadnych planów. Może zobaczę się z Lisą- to dobry pomysł. Muszę jej opowiedzieć co działo się wczoraj. No i wyrzalić. Mama wychodzi zaraz do pracy a ja znowu muszę zostać z Demi. Dobrze, że narazie jeszcze  śpi. Taki weekend to weekend do dupy. Aż do teraz miałam nadzieję, że spędzę go z Justinem, ale on się nie odzywa.  Piszę sms'a do Lisy.
 Hej. Co dziś robisz? Może wpadniesz do mnie. Mam Ci tyle do opowiedzenia :)
Nie musiałam jak zawsze długo czekać, bo odpowiedź dostałam niebywale szybko.
Zaraz będę :*
-Ja wychodzę. Zadzwonie później sprawdzić jak się macie- mama zabrała torebkę oraz kluczyki i wyszła z domu. Rzuciłam jej jeszcze na pożegnanie krótkie "cześć". Mama na serio dużo pracuje. Aż za dużo, ale ona tak bardzo to kocha. Sama bierze sobie tyle na głowę. Usłyszałam szybkie puknięcie do drzwi a sekundę później ujrzałam roześmianą Lisę, która z biegu ściągnęła trampki i przybiegła na sofę obok mnie.
-Hej.
-Hej.- Lisa rzuciła się na mnie z ogromnym buziakiem w policzek i dość mocnym uściskiem.
-Opowiadaj.- siadła wygodnie obok mnie i już była gotowa, żeby mnie wysłuchać. Sądziła, że nie ma na co czekać i od razu mam przejść do rzeczy.Jest na prawdę kochana. Zacisnęłam mocno oczy i i szeroko wygięłam usta w uśmiechu.
-No mów, bo się niecierpliwie- Lisa kleknęła na przeciwko mnie i wpatrywała się tymi swoimi ciekawskimi oczami.
-Całowałam się wczoraj z Justinem- powiedziałam szybko, żeby już tego w sobie nie trzymać. Lisa była zdumiona, a jej mina bezcenna.
-Nie.
-Tak.
-Aaaa w końcu. Mówiłam, że na Ciebie leci.
-I odwzajemniłam pocałunek- byłam taka szczęśliwa. Fajnie było też oglądać reakcje Lisy. Wczuwała się tak bardzo.
-Nie wierze! Opowiadaj ze szczegółami.- oparła wygodnie łokieć na oparciu kapany i wbiła we mnie swój wzrok.
-Powiedziałam mu o tym, że chcę wrócić do Willa.
-Że co?- no tak, to działo się wczoraj i nawet nie pomyslałam, żeby jej o tym wszystkim powiedzieć.
-To zaraz.
-Ok- pomachała głową wracając do tematu Justina.
-Wkurzył się. Zasugerował, że to nie z Willem powinnam był, ale z nim! Zatkało mnie, a on mnie pocałował. Już miał wychodzić ale chciałam jeszcze raz. Jezu Lisa, gdybyś wiedziała jak on całuje..
-Jak Lilly się dowie... Wkurzy się! Na maxa się zdenerwuje. Tyle na to czekałam. - oby dwie zaczęłysmy się śmiać, ale Lisa szybko przybrała poważną minę. No tak, teraz musze opowiedzieć resztę.
-Zadzwonił do mnie wczoraj na skype. Był taki przekonujący, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. No ale teraz to już napewno nic nie będzie.
-No i Justin dobrze Ci powiedział. Nie rozumiem dlaczego jesteś taka miła dla tego drania. Ja bym już dawno go obiła. Co za palant. Ty się lepiej bierz za Justina, mówie Ci. Nie zastanawiaj się.
-Nie odzywa się. - zrobiło mi się smutno.
-Nie napisał?
-Nic.
-Laska, przecież masz jeszcze cały dzień. Odezwie się, zobaczysz.
-I tak nic z tego nie wyjdzie. Muszę siedzieć z Demi. Wczoraj byliśmy z w wesołym miasteczku. Justin nas zaprosił. Polubiła go.
-To miłe z jego strony. Ale nie możesz chodzić na randki z kuzynką. Ja się dzisiaj nią zajmę.
-Na prawdę?.
-Yhymm. Jasne. Po prostu daj znać.
-Kochana jesteś.- przytuliłam ją z całych sił. Będe u niej miała wielki dług.
-Wiem to.

      Po południu postanowiłam napisać do Justina, bo nadal się nie odzywał? Nawaliłam? Może on nie traktuje tego na poważnie. Ale przecież widziałam wczoraj, że nie chciał wychodzić. Tak czy inaczej chciałam to wyjaśnić. Bo miałam już dość myślenia o nim. Głowa mnie on niego bolała. Ale nie odebrał. Nawet nie odpowiedział na sms'a. Demi oglądała bajki, więc dołączyłam do niej. Nie to nie. Palant z niego i tyle. Poszłam na górę po laptop i zeszłam z powrotem do salonu. Ledwo co zdąrzyłam się zalogować i wyskoczyła mi rozmowa na skypę. Jessica. Jak ja dawno się znią nie widziałam, a co dopiero rozmawiałam. Beż dłuższego namysłu odebrałam.
-Hej
-Hej. Chryste, Meg. Jak ja Cię dawno nie widziałam. Jak Ci się układa?
-Powoli. Ciężko było się tu dopasować, ale dałam radę. A u Ciebię?Opowiadaj.
-Po staremu. Nadal z Adamem. I wiesz, Will ciągle o Tobie mówi. Rozmawiałaś z nim ostatnio?
-Dałam sobie z nim spokój.
-Definitywnie?
-Tak.
-Masz kogoś?
-Niee. To znaczy sama nie wiem. Może. To takie skomplikowane.
-Wysoki i przystojny?
-Piękne czekoladowe oczy.- oby dwie zaczęłyśmy sie śmiać. Justin właśnie taki był. Idealny. A może nie jestem wystarczająco dobra? Ale w takim razie po co a cała wczorajsza sytuacja. To dlaczego on do jasnej cholery się nie odzywa?
-Pewnie nie wiesz, ale Will podobno się przeprowadza.
-Co? Dokąd? Wyjeżdza?- tego się nie spodziewałam.
-Tego nie wiem- W tym momencie odezwał się się mój telefon. Sięgnęłam do niego i zaskoczona zobaczyłam, że to sms od Justin !.
 " Przepraszam, że nie odezwałem się przez cały dzień. Bardzo chciałbym sie z Tobą zobaczyć. Jeżeli nie masz planów wpadłnym po Ciebie o 19:00"
Wow. Która jest godzina? 17:45. Jasne, że chce się z nim zobaczyć. Niby palant, ale kochany. Musze rozszyfrować co to jest. Nawali. Jestem na niego zła. Smutna. Ale jak tylko napisze to jestem przeszczęśliwa. Próbuje go usprawiedliwiać w myslach. To chyba czym prędzej nie wyjdzie mi na dobre.
-Jess. Przepraszam Cię ale musze kończyć. Mam nadzieję, że nie będziesz się gniewać.
-Jasne. Miłej zabawy, ale i tak musimy dokączyć naszą rozmowę- Pewnie obserwowała jak czytając smsa szczerze się do ekranika.
-Jasne, tęsknie. Pa- Pożegnałysmy się i szybko zatelefonowałam do Lisy. Mam nadzieję, że jej propozycja jest aktualna.
      Ubrałam kremową sukienkę i wysokie czarne buty. W ekspresowym czasie umyłam i wysuszyłam włosy, zrobiłam lekki makijaż. Dzięki Bogu Lisa bez zastaniwienia zgodziła się zostac z Demi. Jestem jej tak wdzięczna.. Byłam w łazience na dole, żeby być w pobliżu małej. Lisa wparowała do domu, po chwili do łazienki.
-Wow, laska. Justin oszaleje- uśmiechnęłam się lekko się rumieniąc. Właśnie usłyszałam dzwonek do drzwi, a serce podeszło mi do gardła.
-Otworze- Lisa wyrwała się, ale szybko złapałam za skrawek jej koszulki.
-Nie. Ja to zrobie. - wiedziałam, że to Justin, bo kończył sie czas. Nie myliłam się.
-Cześć- Meg, nie stac Cię na nic lepszego?
-Pięknie wyglądasz- on też wyglądał świetnie. Wyciągnął do mnie rękę a ja po chwili, po lekkim zaskoczeniu podałam mu dłoń. Gdy zeszłam ze schodków dostrzegłam zółtą taksówkę stojącą przed moim domem. Justin jak dżentelmen otworzył mi tylne drzwi a ja wsiadłam do auta. Zamknął drzwi i obszedł tył samochodu aby zająć miejsce obok mnie z drugiej strony.
-Dokąd jedziemy?- troszkę żałowałam swojego pytania, nie chciałam wyjść na za bardzo ciekawską, czy niecierpliwą. Ale na całe szczęście Justin uśmiechnął się, co odebrałam jako, że mu to nie przeszkadza.
-Za nie długo będziemy na miejscu.- Powiedział to patrząć mi prosto w oczy, ale nie to było dla mnie szokujące. Złapał moją dłoń i i splutł nasze palce. Spojrzałam odruchowo na nasze dłonie a później na Justina. Był rozbawiony. Ok, luzik. Przestaje się tak denerwować. Taksówka zaczęła zwalniać a Justin rozluźnij nasze palce.
-Dziękuje- powiedział do kierowcy i całkiem puścił moja dłoń, żeby wyjść i otworzyć mi drzwi. Znajdowaliśmy się przed jakimś naprawde wysokim budynkiem. Miał sporo okien i dość duże drzwi. Justin złapał mnie ponownie za rękę i ruszył przed siebie, a ja za nim. Ujrzałam przed sobą znak z napisem "nieupoważnionym wstęp wzbroniony" i przystanęłam.
-Trochę nie odpowiedni strój, ale powinnaś dać radę- widział moja obawę ale postanowił ją zignorować. Sporzał na moje ubranie i z powrotem przed siebie. Mój wzrok powędrował za jego i zauważyłam siatkę. Mamy przez nią przejść? Justin złapał się siatki i wdrapał się na nie wielki betonowy parkiet. Podał i rękę i przy jego pomocy poszłam w jego ślady.
-Chodź- Justin otworzył jakieś drzwi i weszliśmy do pomieszczenia. Był to mały korytarz z schodami. Mnustwem schodów. Prowadziły prawdopodobnie na samą górę budynku. Ponownie ujął moją dłoń i  zaczęliśmy naszą wycieczkę.
-Dokąd mnie zabierasz?
-Mam nadzieję, że będzie Ci się podobać. Nie bez powodu sie dziś nie odzywałem. Ale za to cały czas o Tobie myślałem.- Schody wydawało mi się, że się nie kończą. Była ich na prawdę cała masa. Przyspieszyliśmy, a gdy byliśmy już prawie na miejscu moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. " Zakaz wejścia". O nie.. barierka. Pewnie i tak przez nią przejdziemy a ja jestem w sukience. Barierka zbyt niska, żeby przejść pod nią, ale też zbyt wysoka jak na taką krótką sukienke. Raz się żyje, i tak nie mam za bardzo wyjścia. Justin przeszedł pierwszy i podał mi ręke dla mojego bezpieczeństwa, bo buty nie były za niskie. Złapałam za krawędź sukienki i zgrabnie podniosłam pierwszą i potem drugą nogę by nareszcie znaleść się po drugiej stronie. Na twarzy Justina zagościł uroczy uśmiech, ale ja jak zwykle zrobiłam się różówa na twarzy. Kolejne drzwi. Ale tym razem domyślam się, że ostatnie bo Justin na chwile przystanął. Popatrzył na mnie pytająco, ale za nic nie domyślałam się jakie mogłoby to być pytanie. Otworzył po woli drzwi i ruchem ręki wskazał, że mam pierwszeństwo. Chyba odebrało mi mowę. Tak sądzę. Jedyne co byłam w stanie zrobić to otworzyć usta, i z powrotem je zamknąć. Byliśmy na dachu ogromnie wysokiego budynku. Do okoła były barierki a na całej ich długości rozciągniete różno kolorowe lampeczki. Jak te, które wiesza się w święta. Na środku rozłożony był dość duży koc a na nim koszyk, a obok wino, dwa kieliszki i mnustwo owoców.
-I gwiazdki na zamówienie- przerwał moje dokładne rozglądanie się po całej powierzchni i wskazał palcem w góre. Podniosłam głowę i ujrzałam miliardy gwiazd. Pamietał co mówiłam mu wtedy, w tej restauracjii.
-Chodź- złapał mnie za dłoń i zaprowadził do koca. To było romantyczne. Usiedliśmy na kocu, a Justin zaczął wyciągać rzeczy w koszyka. Jakieś przekąski. Nalał szampana i wręczył mi napełniony kieliszek. Od dawna marzyłam o takiej sytuacji, więc postanowiłam się wyluzować i być w stu procentach sobą. Zdjęłam wysokie buty i odłożyłam obok, żeby czuć się swobodniej. Nie często chodzę w wysokich butach a przemierzając tą trasę, pokonałam swój rekord. Justin uśmiechnął się.
-Wiec, kto pomagał Ci w gotować?
-No wiesz co? Cały dzisiejszy dzień spędziłem w kuchni- udawał oburzonego, że nie wierzę w jego umiejętności.
-Umiesz gotować?
-Co tylko chcesz- był z siebie zadowolony i wyczuwałam tą pewność siebie, którą okazywał już nie raz. Dania były na prawdę pyszne.
-Pisałam- zrobiłam poważniejszą minę. Wyczuł chyba, że ma to dla mnie znaczenie, i że cały dzień o tym myślałam.
-Wiem, ale nie chciałem zepsuć niespodzianki, a nie potrafiłbym Ci odmówić. - uśmiechnęłam się nieśmiało i zaczesałam za ucho kosmyk włosów.
-Zawsze to robisz.
-Co takiego?- na moje słowa, uśmiechnął sie delikatnie sam do siebie i wziął łyk wina.
-Zaczesujesz włosy za ucho. Jak się zawstydzasz. Nie wiesz jak  masz się zachować.- nie wiedziałam co mam zrobić z wzrokiem i wbiłam go w dopołowy już oprużniony kieliszek. - Ale to urocze. - widziałam kątem oka, że lekko się nachylił bym wiedziała, że się na mnie patrzy. Przeniosłam na niego wzrok. On natomiast opuścił swój wzrok na moje usta, a ja odstawiłam kieliszek. Po prostu. Ale dałam mu tym do zrozumienia, że chcę, żeby mnie pocałował. Bo chciałam. On także odstawił kieliszek i lekko się do mnie przysunął. Położył swoją dłoń na moim policzku i zaczął delikatnie jeździć kciukiem po kąciku moich ust, cały czas patrząc mi się prosto w oczy. Gdy jego kciuk przejechał lekko po mojej dolnej wardze, odruchowo zamknęłam oczy. Jego kciuk zjechał na brodę, a po chwili na kość linii szczęki. Otworzyłam oczy głębiej oddychająć. Zrób to! Ja nie byłam w stanie drgnąć i to do niego należał ruch. Przybliżył się i złożył na moich wargacj wilgotny od wina pocałunek. Długi i delikatny. Po chwili odsunął się dosłownie na 10 cm i spojrzał w oczy.
-O czym wczoraj myślałaś? Gdy wyszedłem.- jezu święty, mam mu powiedzieć, że byłam w niebie i  nie chciałam, żeby wychodził?
-Zastanawiam się dokąd to wszystko prowadzi- jego zamyślony wzok głębiej się wbił w moje oczy.
-Mam nadzieję, że moje intencje są jasne- zmarszczył lekko brwi, jakby bał się, że chcę powiedzieć nie.
-Jesteś świetnym facetem , ale nie wiem, czy nie zasługujesz na więcej- Jedno słowo. Will. To jest cholernie ciężkie. Chce, ale jak praktycznie mam czego chciałam, wszystko się komplikuje.
-Dlaczego? Moje uczucia są jasne.
-Nie wiem czy jestem gotowa.- chyba potrzebuje czasu.
-Zapomnisz o nim, pomogę Ci w tym. Bardzo bym chciał, ale nie będe nalegał. Za bardzo mi zależy. - cholera, mam nadzieję, że niczego nie zchrzaniłam. Justin odsunął się i chwycił za butelkę z winem. Napełnił nasze kieliszki, i wziął kilka większych łyków. Odstawił szkło, i położył się na kocu. Założył ręcę za głowę i wbił wzrok w niego. Spojrzał na mnie, a ja poszłam w jego ślady.
-Opowiedz mi o sobie.- chciałam dowiedzieć się o nim więcej.
-To znaczy?
-Opowiedz o swoim życiu.- Wziął głęboki oddech. Oboje leżeliśmy wpatrując się w gwiazdy.
-Rodzice rozwiedli się gdy nie miałem nawet roku. Mieszkałem z mamą, ale kilka lat temu przeniosłem się tutaj. Rozstali się, ale utrzymują kontakt. To dziwne, ale są przyjaciółmi. Taty prawie cały czas nie ma. Prowadzi firmę i wyjeżdza na kilka miesięcy. Teraz też siedzę w domu sam. Niby niczego mi nie brakuje, Tata sporo zarabia i przesyła mi pieniądze, ale.. mógłby już wrócić. Ożenił się raz jeszcze, i mają teraz razem dzieci. Kocham Jazzy i Jaxona. Są świetnymi dzieciakami.
-A o co chodzi z Lilly?- skierował wzrok na mnie i usmiechnąl się, jakby domyślał się, i tylko czekał, aż zadam to pytanie.
-Kiedyś ze sobą byliśmy. To znaczy to nie był prawdziwy związek. Teraz jest z Stevenem, ale umawia się z innymi. On tak samo. Tego oczekiwała także ode mnie. Mi to nie pasowało. Teraz próbuje mi coś udowodnić spotykając się z nim. Dałem sobie spokój z dziewczynami. Chyba szybko się zakochuje, no a później jest problem. Ale pojawiłaś się Ty.- już miałam odruchowo zaczesać kosmyk, ale szybko się powstrzymałam, przyłapując się na tym, że Justin miał racje.
-O jakie chodzi wyścigi?- właśnie. Lisa gadała cos o tym już w pierwszym dniu szkoły. Wspominała też o Stevenie.
-Hm, ścigam się. Samochodami. Robimy to od czasu do czasu.
-Rywalizujecie z Stevenem.- nie pytałam, tylko czekałam, aż potwierdzi.
-W sumie.
-Ale to jest niebezpieczne.- przechodzą mi ciarki na samą myśl o tym, że mogłoby mu się coś stać. Komukolwiek.
-Polubiłem to. Leon też się ściga. Chodź rzadziej.
-A gdyby coś Ci się stało? Nie możesz myśleć tylko o sobie.- na te słowa spojrzał na mnie.
-Ty byś się martwiła?- pytał z taką jakby nadzieją w oczach. On tego potrzebuje. Potrzebuje,żeby ktoś się o niego martwił, troszczył.
-To chyba oczywiste. Palisz?- powiedziałam prawdę, ale chciałam szybko zmienić temat. Uśmiechnął się, bo widział, że o to chodzi.
-Zdarza się- na jego słowa skrzywiłam się, i wytkałam język w geście obrzyrzenia, on tylko pokażał zęby w uśmiechu.
-Ok, zapamiętam.- uśmiechnęłąm się, on jest taki słodki.- A teraz Ty.
-Co ja?
-Opowiedz o swoim życiu.- jeszcze przez chwilę się w niego wpatrywałam, ale postanowiłąm, że chce mu opowiedzieć. Skierowałam wzrok znowu w gwiazdy.
-Byłam z Willem prawie dwa lata, ale nie chciałam mu wybaczać drugi raz. Rodzice rozstali się własnie dwa lata temu. Tata bił mamę, a ona postanawiała mu wybaczać. Widziałam, jak strasznie cierpi. Za każdym razem coraz bardziej. Wiedziałam, zę nie chce czuć tego co ona, więc zakończyłam to odrazu. Okazało się, że tata zdradził mamę. Jeszcze zanim ja byłam w planach.. No i mam brata. Ale nigdy go nie poznałam. Gdy rodzice zamieszkali już osobno, tata zaczął się z nim kontaktować. Teraz on nawet chyba z nim mieszka. O mnie zapomniał, nie nawidziłam go. Skupiał się tylko na synie. Jakimś cudem mama wytrzymała dwa lata. Było nieuniknione, żeby się nie spotykali. No i mama postanowiła się wyprowadzić, no i jestem tutaj. Ale co najlepsze przez ostatni czas zaczęli się znowu kontaktować. Nie wrócili do siebie, ale się dogadują. Mam do niego żal. - przestałam mówić. Poczułam w gardle gule, a kąciki moich oczu zaczęły lekko piec. - Jest beznadziejnie. - łza spłynęła mi po skroni. Justin na to położył się na boku, żeby móc się mi przygladać. - Mieszkam z mamą i jest niby ok, ale wiecznie jestem sama. Tylko Tobie mogę to wszystko powiedzieć.- Łzy samowolnie leciały małymi strumykami. Justin przybliżył się i mocno mnie objął.
-Nie płacz.- pocałował mnie w głowę i zaczął gładzić mnie po włosach. Położył się a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Mocno mnie do siebie przytulił, nie przestając głaskać.
-Chciałbym się Tobą zaopiekować. Zdobyć klucz do twojego serca. - uniosłam głowę, żeby móc spojrzeć w jego oczy. Złapałam dłonią za jego policzek i po prostu pocałowałam. Ja sama nie wiem już czego chce. Raz tak, a raz tak. Ja bym ze sobą nie wytrzymała.
-W takim razie masz na to moje pozwolenie- Justin uśmiechnął się tak cudownie jak jeszcze nigdy dotąd. Wiem, że będę z nim szczęśliwa.
-Cieszę się, że chcesz ze mną być, to dla mnie ważne. - Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Stwierdzam, zę jestem najszczęśliwsza na świecie.
-Dla mnie też

Trochę długo mi to zajęło ale jest. Jeśli się podoba to komentujcie, jeśli chcecie być informowani zostawicie komentarz tutaj.

Głosujcie na Justina 
#EMABiggestFansJustinBieber <3

<3333333333333333


5 komentarzy:

  1. Kocham!!!!! Pisz szybko nn. Życzę weny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przed chwilą przecztałam cały blog . Super kocham i moim zdaniem powinnaś częściej dodawać rozdziały.
    Ale wgl. to najlepszy blog na świecie

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałaś nominowana do Liebster Award :) więcej informacji znajdziesz tutaj: http://holdmeinyourarms-louistomlinson.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń